Zgadzam się co do pewnych niejasności w opublikowanym "dokumencie" ale nie skreślałbym go odrazu jako fejk, zwłaszcza że ma niby mieć powiązanie z S. Lemem.
Revanche25 napisał:1. Ludowy Komisariat Przemysłu Obronnego ZSRR funkcjonował do 1939 r. więc Lem Stanisław nie mógł do niego wysłać swojego projektu w 1944 r., szczególnie że rodzina nazwisko Lem zaczęła używać po repatriacji do Krakowa na przełomie 1945/1946 r. (wcześniej Lehm).
To, że LKPO został podzielony na inne sekcje nie oznacza, że nadany list na ten adres by tam nie dotarł.
Lem najprawdopodobniej nie wiedział o jego zmianach więc wysłał go na znany wcześniej adres.
Szukałem informacji kiedy dokładnie zaczęli używać spolszczonego nazwiska ale nic takiego nie spotkałem (prócz informacji, że Samuel już w 1904/1909 roku podpisywał się jako Lem choć nazwiska nie zmienił).
Revanche25 napisał:2. Dokument wysłana po polsku nie po rosyjsku, dziwne jak na osobę która podjęła w 1940 r. studia na dawnym Wydziale Medycznym UL, a pod rządami sowietów Państwowego Instytutu Medycznego w Lwowie.
Nie wiem na jakim poziomie języka Rosyjskiego/Ukraińskiego był Lem w tamtych latach - na uniwersytecie przez pewnien okres niektórzy wciąż wykładali po Polsku, więc trudno stwierdzić... może było mu prościej ? (choć patrząc na błędy w liście...),
Revanche25 napisał:3. Sam zaprezentowany list jest zdjęciem kserokopii maszynopisu, natomiast zdjęcia szkiców już nie.
Dodatkowo nie zostały upublicznione wszystkie strony listu...
Revanche25 napisał:4. Pierwsze wzmianki o takowym projekcie ukazały się w 12 października 2012 r. na kanale znanego nam Yuriego. Dalej informację podał 13 października fanoski portal world-of-tanks.eu pod redakcją KruczoCzarny powołując się Yuriego, po tem 26 października 2012 r. na WP facet, 28 października 2012 booklip, 29 października 2012 gadżetomania (WP). Innych rzetelnych źródeł brak.
Yuri nie raz miał dostęp do dokumentów które nigdy wcześniej nie pojawiły się w necie, jako źródło podawane jest "Archiwum Centralne Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej znajduje się w Podolsku" pod numerem "ЦА МО РФ. Ф. 38. Оп. 11350. Д. 1039. Л. 2, 4–5, 13.", trudno stwierdzić czy się to tam znajduje gdyż nie ma do tego dostępu online.
Osobiście bym nie skreślał tego jako fałszywkę, ale nie brał też tego na poważnie bez potwierdzenia.
Trochę popatrzyłem i w rosyjskiej biografii S. Lema napotkałem taki opis wraz z odpowiedzią strony sowieckiej (tłumaczone DeepL...):
- Opis z książki "Станислав Лем. Свидетель катастрофы":
...wiemy jednak, że Lemowie przenieśli się do Krakowa w 1945 r. jako jedni z pierwszych.
A wcześniej, w październiku 1944 r., Lem przesłał do Ludowego Komisariatu Przemysłu Obronnego projekty czołgu Pancernik, trzech tankietek, artylerii samobieżnej i wyrzutni rakietowej, opatrując to wszystko następującym wstępem:
„Autor tych wierszy przebywał w 1941 r. we Lwowie w czasie wkroczenia wojsk niemieckich, gdyż z przyczyn od siebie niezależnych nie mógł wyjechać z Armią Czerwoną. Straszliwa fala coraz większych, sadystycznych prześladowań, nieludzkich represji, masakr w specjalnych egzekucjach i wreszcie całkowita eksterminacja żydowskich obywateli zmusiła mnie do ukrycia się. W tych dniach, tracąc jedną ukochaną osobę po drugiej i będąc świadkiem z bliska morderstwa czterech milionów ludzi wszystkich zawodów, poglądów i pochodzenia, zdałem sobie sprawę, że faszyzm we wszystkich formach, pielęgnujący krwiożercze bestie i zawodowych sadystów, jakimi byli prawie wszyscy funkcjonariusze SS i SD, musi zostać zmiażdżony i zmieciony z powierzchni ziemi. Przez ponad dziesięć miesięcy robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby stworzyć lub ulepszyć istniejące środki prowadzenia wojny na podstawie nielicznych dostępnych mi informacji i obserwacji. Robiąc to, czekałem na dzień, w którym Armia Czerwona wyzwoli Lwów. Ten szczęśliwy moment nadszedł. Przekazuję wszystkie moje plany, projekty i myśli Związkowi Radzieckiemu, aby w miarę możliwości przyczyniły się do jak najszybszej likwidacji najstraszliwszego terroru znanego historii”.
List, mówiąc wprost, nie wygląda na coś, co mógłby napisać człowiek, który ledwo uratował ojca przed "Smierszem" i żywił urazę do Sowietów. Najwyraźniej nastroje Lema z tamtego okresu bardzo różniły się od tych, które próbował upozorować kilkadziesiąt lat później. Tekst emanuje entuzjazmem. Nie poprzestając na szczegółowym opisie swoich projektów, Lem dodaje, że ma też inne, które w razie potrzeby wyśle. Na przykład: „naziemna torpeda gąsienicowa”; „gąsienicowy transporter przeciwpancerny”, przypominający nieco „aerodynamiczne samochody wyścigowe”; „działka szturmowe, przypominające wyglądem trzmiele”; rozrzucająca zapalająca bomba lotnicza; ciężkie działo na platformie samochodowej; pocisk rakietowy z silnikiem oryginalnej konstrukcji, napędzany mieszanką benzyny i powietrza, a nawet... zdalnie sterowany dron wystrzeliwany z katapulty („pilotrobot”, doprecyzował Lem). Wszystko to Lem zaprezentował w duchu prawdziwego prospektu reklamowego. W ten sposób opisał mocne strony pojazdu samobieżnego w następujący sposób: „Niewielkie rozmiary, duża prędkość, niewielka załoga - oto jego zalety”.
W dniu 17 października pismo zostało przekazane zastępcy naczelnika 8. wydziału TU GBTU KA, starszemu lejtnantowi technicznemu Donskojowi, z adnotacją „dowiedzieć się, gdzie można dokonać transferu i wysłać go tam”. 10 listopada ten sam Donskoj i jego przełożony Frolov wydali rezolucję:
„Pański list z propozycjami skierowanymi do Ludowego Komisariatu Przemysłu Obronnego został otrzymany i rozpatrzony przez Wydział Wynalazków Departamentu Czołgów Armii Czerwonej. Proponujecie zbudować kilka typów nowych czołgów, w tym jeden czołg klasy ciężkiej i kilka czołgów lekkich jako środek eskorty czołgu ciężkiego. Informuję, że nie jest wskazane produkowanie czołgu ważącego 210 ton, ponieważ taki czołg będzie miał niską mobilność i manewrowość. Ponadto takiego czołgu nie da się transportować koleją, ewakuować z pola walki itp. Czołgi klasy lekkiej również są nie do przyjęcia. Jesteśmy zaznajomieni z tego typu pojazdami. W swojej propozycji nie dajecie nic nowego. Uważam, że dalsza korespondencja w tej sprawie nie ma sensu„.
Nie wiadomo, czy Lem otrzymał tę odpowiedź. Ale jeśli tak, to taka lekceważąca odmowa nie mogła go nie zaboleć.